„Od Bangladeszu do Wrocławia: Jak praca w Polsce zmieniła życie mojej rodziny” – Wywiad z Rahimem Siddique

Wrocław, 10 marca 2025 r. – W gwarnej hali produkcyjnej jednego z wrocławskich zakładów spotykamy Rahima Siddique, 34-letniego mężczyznę z Bangladeszu, który od dwóch lat mieszka i pracuje w Polsce. Z uśmiechem na twarzy i energią w ruchach opowiada o swojej drodze z Dhaki do Wrocławia oraz o tym, jak ta decyzja wpłynęła na życie jego rodziny.
Dziennikarz: Rahimie, jak to się stało, że trafiłeś do Polski?
Rahim Siddique: (śmieje się) To długa historia, ale postaram się opowiedzieć ją krótko. W Bangladeszu pracowałem jako mechanik, ale zarobki były bardzo niskie. Ledwo starczało na utrzymanie rodziny – żony i dwójki dzieci. Kiedy usłyszałem od znajomego, że w Polsce jest duże zapotrzebowanie na pracowników w fabrykach, postanowiłem spróbować. Złożyłem aplikację, przeszedłem rekrutację i tak się zaczęło.
Dziennikarz: Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Wrocławia?
Rahim Siddique: Na początku było trudno. Zimno, inna kultura, język, którego nie rozumiałem… Ale Polacy okazali się bardzo pomocni. Koledzy z pracy pokazali mi, jak poruszać się po mieście, gdzie robić zakupy, a nawet nauczyli mnie kilku słów po polsku. (uśmiecha się) Teraz już całkiem nieźle sobie radzę, a „dzień dobry” i „dziękuję” mówię bezbłędnie!
Dziennikarz: A jak wygląda Twoja praca w zakładzie?
Rahim Siddique: Pracuję na linii produkcyjnej, montuję części do maszyn. To wymaga precyzji i skupienia, ale ja lubię taką pracę. Jest stabilna, a zarobki pozwalają mi nie tylko na utrzymanie się tutaj, ale też na wysyłanie pieniędzy do rodziny w Bangladeszu. To dla mnie najważniejsze.
Dziennikarz: Jak Twoja rodzina zareagowała na Twoją decyzję o wyjeździe?
Rahim Siddique: Na początku byli przerażeni. Bangladesh to nasz dom, a Polska była dla nich tak odległa, jak inna planeta. Ale kiedy zobaczyli, że dzięki mojej pracy ich życie się poprawia, zmienili zdanie. Teraz są dumni, że mogę im pomóc.
Dziennikarz: Co zmieniło się w życiu Twojej rodziny dzięki Twojej pracy w Polsce?
Rahim Siddique: (z powagą) Wszystko. W Bangladeszu mieszkaliśmy w małym mieszkaniu bez dostępu do bieżącej wody. Dzieci nie mogły chodzić do dobrej szkoły, bo nie było nas na to stać. Dziś, dzięki pieniądzom, które im wysyłam, mieszkają w lepszym domu, mają dostęp do edukacji i lekarzy. Moja córka, Aisha, marzy o tym, żeby zostać nauczycielką, a syn, Farid, chce być inżynierem. To dla mnie największa radość – wiedzieć, że mają szansę na lepszą przyszłość.
Dziennikarz: A jak Ty się czujesz, będąc tak daleko od rodziny?
Rahim Siddique: (wzdycha) To najtrudniejsza część. Tęsknię za nimi każdego dnia. Rozmawiamy przez telefon, ale to nie to samo, co przytulić żonę czy pobawić się z dziećmi. Ale wiem, że to poświęcenie ma sens. Dla nich jestem gotów znieść wszystko.
Dziennikarz: Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Rahim Siddique: Chcę dalej pracować i oszczędzać. Moim marzeniem jest sprowadzenie rodziny do Polski. Wiem, że to trudne, ale wierzę, że kiedyś się uda. Polska stała się moim drugim domem, a Wrocław to piękne miasto. Chciałbym, żeby moja rodzina mogła tu żyć i rozwijać się razem ze mną.
Dziennikarz: Dziękuję za rozmowę, Rahimie. Życzę Ci, aby Twoje marzenia się spełniły.
Rahim Siddique: Dziękuję. Ja też wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Rahim wraca do pracy, a my opuszczamy halę produkcyjną, zastanawiając się, jak wiele poświęceń i determinacji kryje się za historiami ludzi, którzy przyjeżdżają do Polski w poszukiwaniu lepszego życia. Jego opowieść to nie tylko historia o pracy, ale także o nadziei, miłości i sile, która pozwala pokonywać tysiące kilometrów dla dobra rodziny.